piątek, 26 września 2014

W Góry!!!

   Teraz trochę o moim ostatnim wypadzie w góry ze znajomymi. Ogólnie zawsze ciągnęło mnie w te strony, może szczególnie dlatego, że po prostu mam stosunkowo blisko. Nad morzem byłam tylko raz, chociaż z wielka przyjemnością wróciłabym i w tamte strony. Niestety odległość i koszty w tym momencie nie są moimi sprzymierzeńcami :)
   A więc wracając do naszej wyprawy. Rozpoczęliśmy ją o godzinie 6:00 co dla mnie było nie lada wyzwaniem jako, że przez całe moje długie wakacje nie zwlekałam się z łóżka przed 10:00 :D Nie straszne nam były też niezbyt zadowalające prognozy pogody jednak jak już zaplanowaliśmy tak wyruszyliśmy. Po ok. 2 godzinach dotarliśmy na miejsce, a dokładniej na parking pod Łysą Polaną. Stamtąd ruszyliśmy już na nóżkach. Mimo wczesnej pory dało się zauważyć dość sporo turystów co niekoniecznie nam odpowiadało. Pierwszy przystanek na śniadanko jednak rozwiał nasze wątpliwości, a było to pod Wodogrzmotami Mickiewicza. Jak się okazało większość ludzi kierowała się w stronę Morskiego Oka, czyli nie tam gdzie planowaliśmy ruszyć dalej. Po chwilowym postoju i zjedzeniu kanapeczki skierowaliśmy swoje kroki w stronę Doliny Pięciu Stawów. Na początku lekkie podejście po stromych kamieniach i dalej już dość spokojnie. Nadszedł czas na kolejny postój i kolejną kanapeczkę :) Po nabraniu potrzebnych sił znów ruszyliśmy. Moją ulubioną trasą w górach jest zawsze droga przez las z niewielkimi wzniesieniami, a najlepiej w dół lub po płaskim terenie. Jednak szczęśliwa trasa nie trwała zbyt długo i zaczęła się wspinaczka po stromych, śliskich i ogromnych kamieniach. Tutaj właśnie zaczęły się kłopoty z kondycją, która po tak długiej przerwie od wysiłku fizycznego była w niezbyt dobrym stanie. Ta część zajęła nam sporo czasu z powodu licznych przystanków. Dość zmęczeni dowlekliśmy się jednak do Wielkiej Siklawy. Od tego momentu aż do schroniska w Pięciu Stawach było tylko wyżej i tylko stromiej. No i oczywiście coraz więcej i więcej kamieni. Jak na złość droga wciąż prowadziła w górę ( chociaż nie wiem czego się spodziewałam w końcu wiedziałam gdzie jadę :D ). Nasze szczęście objawiło się w momencie wejścia do schroniska, bo akurat w tym momencie lunęło. Przesiedzieliśmy tam całą ulewę popijając gorącą herbatkę. Kolejna część wędrówki wydawała mi się o wiele bardziej przyjemniejsza od poprzedniej gdyż zaczęło się schodzenie. W końcu jak już wyjdziesz to w końcu trzeba zejść :D. Lekkie wzniesienia były ale to już nie to co na początku. Jedyne co się nie zmieniło to ciągle otaczające nas kamienie. W pewnych momentach nabierało się takiego rozpędu, że bardziej się zbiegało niż schodziło, a nie było to zbyt proste gdyż niedawno przestało padać i kamienie były niemiłosiernie mokre i śliskie. Po nieoczekiwanie długim zejściu udaliśmy się tam gdzie ciągnęły tłumy, a mianowicie do wspomnianego już wcześniej Morskiego Oka. Tam przerwa, jedzonko i sesja fotograficzna w której na szczęście brałam udział raczej sporadyczny ;) Po wszystkich przygodach nadszedł czas na powrót do samochodu i dalej już do domciu. Powrót na parking okazał się dość męczący szczególnie dla stóp gdyż droga prowadziła asfaltem. Na tym odcinku właśnie nabawiłam się odcisków i otarć. Ogromnie zmęczeni zakupiliśmy jeszcze oscypki żeby wiedzieli w domu gdzie żeśmy się wybrali. W ukochanym domku byliśmy dopiero ok. 22:00. Nie spodziewaliśmy się, że zajmie nam to wszystko tak dużo czasu ale wiadome, że było warto :D Na drugi dzień oczywiście zakwasy w każdym mięśniu i bolące kolana.
   Polecam wszystkim taką formę 'wypoczynku' czy może bardziej wysiłku fizycznego, zależnie jak kto się czuje na siłach. Góry są piękne i dużo jest w nich do odkrycia. Jako, że wole podziwiać niż cykać fotki to mam ich tylko 4 i to z telefonu więc jakość nie powala :D Musicie mi uwierzyć na słowo :D

PS Moich ukochanych kamieni niestety nie sfotografowałam :D




2 komentarze:

  1. Uwielbiam góry :), tydzień temu byłam na Szczelincu Wielkim, bo w te okolice mam bliżej niż w Tatry. W Tartach byłam w tamtym roku pokonałam podobną trasę co Ty tylko od drugiej strony :), bo najpierw poszliśmy na Morskie Oko, potem z Morskiego Oka na Szpiglasowy Wierch, z niego do Doliny Pięciu Stawów i z Doliny Pięciu Stawów w kierunku Wodogrzmotów Mickiewicza :). Cała wyprawa trwała 12h ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No jak już w góry to na cały dzień ;) jedyne co mnie zawiodło na trasie to moja kondycja, która była słabsza niż myślałam. Ale widoki rekompensują wszystko i do tego sami mili ludzie na szlaku ;) Następnym razem jednak zamierzam uzbroić się w lepsze obuwie i odzież :D

      Usuń